Nowe rozdziały #3

18:33 0 Comments A+ a-



Imaginy i paringi o postaciach z Harry'ego Pottera Ja i Draco. Rozdział 29.
Wieczorem, od razu po powrocie, porozmawiałam z Cho. Ucieszyła się z tego, że znowu jesteśmy razem. Jednak stwierdziła, że obowiązkowo muszę porozmawiać z Nevillem i wszystko mu wyjaśnić. Sama o tym wiedziałam. Moja przyjaciółka zrozumiała mój nagły wybuch złości, ale uznała, że za bardzo się przejęłam Pansy. Z mojego punktu widzenia było inaczej. Cho po prostu tego nie rozumiała. Ta dziewczyna, właściwie nawet moja rywalka, mogła odczuwać to samo, co ja. Sama dobrze wiem, jak to jest. Byłam impulsywna, bo zbyt wiele emocji mną targało. Złość, radość, rozpacz… Tego było za wiele.


 Wróć do mnie tam gdzie bezmiar i bezkres naszych urojeń8. O nic nie pytaj
"– Ichirei – powiedział, chwytając moje dłonie i splatając ze swoimi palcami. – To miejsce jest spokojne, prawda? 
– Uhm – burknęłam, nie do końca wiedząc co miał na myśli.
– Teraz pomnóż ten spokój razy tysiąc – dodał, delikatnie i subtelnie całując mnie w skroń(...) – Dodaj jeszcze milion. – Kolejny pocałunek złożył tuż przy uchu, na moich ramionach pojawiła się gęsia skórka. – I wyjdzie dokładnie to, czego najbardziej potrzebuję. 
Musnął moje usta. Wstrzymałam oddech. 
– Czyli ty – wyszeptał. – Jesteś moim spokojem, którego pragnę."


Miłość i ryzykoRozdział 5
- Nigdy więcej, rozumiesz? Kto ci w ogóle dał prawo jazdy? A tak trzymać kierownicę? Nie szanujesz samochodów! – wytknąłem, gdy tylko weszliśmy do środka budynku.
- Oj, no tak, bo zapomniałam, że auta mają dusze!
- A żebyś wiedziała, że tak! – odparłem.
Lucia przyglądała nam się rozbawiona.
- O co poszło?
- Widzisz go? – spytała Sara i kiwnęła głową w moim kierunku – Wygląda jak jedno wielkie, chodzące nieszczęście. Więc ja, jako człowiek o miękkim sercu, zadeklarowałam się, że poprowadzę samochód tego pajaca, aby nie rozbił się nigdzie po drodze.
Prychnąłem na te słowa.
- I w czym problem?
- A no w tym, co słyszałaś. Źle kierownicę trzymam, za lekko! – roześmiała się, a po chwili Lucia jej zawtórowała. Obie się ze mnie nabijały, a ja nic nie mogłem z tym zrobić...


I'm Elena Gilbert. I'm survive.Rozdział 2.
" Elena, wowow... już nie jesteś wampirem, nie tak ostro. - Zabrał jej szklankę na co ta pokręciła głową. - Oj wiem... jednak przyszłam w innej sprawie.
- Jakiej? - Spytał i podniósł jedną brew ku górze. Chciał się do niej zbliżyć i pocałować ją, jednak Gilbert się odsunęła.
- Chcę iść do Bonnie. - Powiedziała w pewnym momencie a on podniósł obie swoje brwi. Naprawdę był zaskoczony, chociaż z drugiej strony to mogło być normalne. - Wiem już co się mniej więcej wydarzyło. Potrzebuje pomocy, nie mogę jej zostawić, Damon. Jest moją przyjaciółką i dobrze o tym wiem.
- Ej, spokojnie... już Ci daje Enzo do telefonu. - Powiedział i wziął telefon do ręki. Włączył połączenie do Enzo i podał telefon swojej dziewczynie. Ta wzięła telefon do ręki by sobie przyłożyć go do ucha, a gdy spojrzała w bok - nie mogła uwierzyć własnym oczom. Zobaczyła postać, kobietę. Bardzo dobrze znają jej postać. "


" (...) - Poczekaj. Muszę Ci coś powiedzieć. - Powiedział patrząc na jej czekoladowe oczy w których chciałby patrzeć godzinami. Jego twarz była blisko jej twarzy, patrzyli sobie w oczy, jednak to Bianca czekała na jego słowa, w końcu to on miał jej coś powiedzieć. Dlatego milczała.
- W środę jadę do Nelly. Muszę ją znaleźć. - Był naprawdę poważny, chociaż Bianca myślała najpierw że to żart. Zastanowiła się przez moment a następnie odwróciła swój wzrok na moment. Lecz szybko wróciła do tęczówek Chada. - Mówisz mi to?
- Tak, ponieważ chcę byś wiedziała. (...)
" Odwróciła się i ruszyła w stronę pokoju swojej siostry trochę zdenerwowana. Jednak za nią szła tajemnicza postać. Margarett zaraz poczuła jak ktoś ją obejmuje i kładzie dłoń na jej ustach by zwyczajnie nie krzyczała. Odwróciła ją do siebie a Margarett spojrzała na postać zdenerwowana.
- Tęskniłaś? "


- On nie był zazdrosny. - odparłam przyjmując bojową postawę, czyli w moim wykonaniu zmarszczyłam brwi i skrzyżowałam ręce na klatce piersiowej.
- A jak nazwiesz to, że zabijał mnie wzrokiem i przyciągnął cię do siebie tylko po to bym sądził, że jesteś zajęta? - spytał na co tylko nieznacznie wzruszyłam ramionami, mając nadzieję, że zakończymy ten temat.
***
- Nie musieliście, aż tak dzwonić tym dzwonkiem wystarczyło tylko dwa razy. - odparłem przepuszczając ich.
- Posprzątałbyś, a nie żyjesz w takim chlewie. - powiedział Matt zrzucając ze stolika dwa kartony po pizzy oraz pustą już butelkę coli. Na ich miejsce postawił dwa sześciopaki ulubionego piwa. Widząc, że jest już czysto, przynajmniej na stole rozsiadł się na kanapie otwierając jedno z przyniesionych piw. - Patrick przyłaź już tu, a nie polazłeś do kibla jakbyś nie miał u siebie. Siadaj młody. - dodał klepiąc miejsce obok siebie.
- Mówiąc ostatnim razem, żebyście czuli się tu jak u siebie nie miałem na myśli zrzucania mi rzeczy ze stołu, okupowania łazienki oraz tego co wyprawiasz. - powiedziałem biorąc do ręki jedno z piw. Po kilku chwilach do salonu wrócił już Patrick w kartonem soku pomarańczowego w ręku. - Po co ci sok? Chyba nie będziesz nim popijał piwa?
- Jakbyś idioto zapomniał niedawno miałem wypadek i przez co najmniej sześć miesięcy nie mogę spożywać alkoholu.




Obsługiwane przez usługę Blogger.